sobota, 26 czerwca 2010

candy w kolorach PiAnki:)

jakiś czas temu, w maju, na Festiwalu Rękodzieła w Chorzowie spotkałam się z PiAnką . PiAnka postanowiła wówczas, a właściwie już wczesniej, że nauczy mnie robić loopy:) i tak się stało, wzięłam potrzebny sprzęt i kilka koralików: plasterki korala, turkusowy howlit i onyksy. Podczas kursu kręcenia drucika Ania dołożyła do wybranych przeze mnie czerwono - czarnych barw jeszcze howlity, które mnie jakoś nie bardzo tam pasowały i ... spójrzcie, oto nasze dzieło, no w większości dzieło PiAnki:)




Za kurs Ani baaardzo dziękuję, wierzę, że każdy następny loopek będzie ładniejszy...




A w domu, po oswojeniu się z kolorystyką poszłam za ciosem i zrobiłam sobie jeszcze bransoletkę, musze się przyznać, że z tym komplecikiem prawie się nie rozstaję...powstaje także wersja kamienie + filc... Pozdroski for everyone:)
Lili

czwartek, 24 czerwca 2010

moje kwiaty paproci...

zakwita tylko raz i tylko jeden, a u mnie, aż dwa...
wzięłam udział w zabawie, zorganizowanej przez Sarmatix, która polegała na stworzeniu czegoś, co kojarzy się z Nocą Świętojańską, w dowolnej technice. To co u mnie mogło być? Oczywiście wisiory kwiat paproci1 i kwiat paproci2:)



Pozdroski dla wszystkich, dziękuję za życzenia zdrowia, przydadzą się, oj, przydadzą...
Lili
edit: no, mówiąc dokładnie, to spóźniłam sie na zabawę, ale wisory pozostały. A tak nawiasem mówiąc, ten post ma nr 199...
L.

czwartek, 17 czerwca 2010

najbardziej romantyczny śmieciuch...

...jaki kiedykolwiek zrobiłam:) a zrobiłam go z czystej ochoty na scrapowanie... i pięknych papierów, jakie kupiłam na Festiwalu Rękodzieła od Nulki oraz wszelkich staroci, jakie miałam w domu: tasiemek, zasuszonych ubiegłorocznych róż, guziczka - serduszka zakupionego rok temu od Oli Smith i nie wiadomo kiedy odbitego ptaszka na spotkaniu scraperek chyba od Sentimenti...
Nie potrafię szyć, nie potrafię prosto wykrawać, ale muszę wam powiedzieć, że frajdę mi sprawiło zrobienie go:)


trochę szczegółów:


w środku:
Pozdrawiam was gorąco, L.

poniedziałek, 14 czerwca 2010

orzechy w karmelu...



deser dla takich osób, które nie lubią zwykłych orzechów, bo zbyt gorzkie w smaku...
wystarczy wysypać garsć cukru na patelnię, stopić w karmel i zanurzyć w nim orzechy. Zostawić na patelni jescze chwilkę, wyłożyć na folię aluminiową i poczekać aż wystygną. Na takie pochmurne popołudnie w sam raz:)
smacznego:)
Lili

niedziela, 13 czerwca 2010

etykietki na przetwory for you:)

Stworzyłam sobie dzisiaj, korzystając z obrazków z tej strony takie oto winietki:)


Gdyby ktoś chciał skorzystać, to zachomikowałam je dla was na chomiku, mój nick ola-lili, proszę się częstować. Miło mi będzie, jeśli wpiszecie się pod tym postem, że wam się przydały:) Jutro pokażę moje słoiczki z tymi etykietkami, a jak:)A przy okazji, jakie macie przepisy na dobre dżemy? Podzielcie się, proszę:)
Całuski, L.

edit: tak wyglądają etykietki na słoiczku

a tak dżem na spodeczku (jeszcze rzadki, gorący:)



edit 2: dodałam jeszcze etykiety na dżem truskawkowo - rabarbarowy i konfiturę morelową:)
Pozdr., L.

sobota, 12 czerwca 2010

pochwała prostoty i guzik z pętelką:)

-Mamo, to karteczka dla ciebie:) A ty, zrobisz mi jakąś kartkę? Proszę...
No i jest, z tego, co zdążyłam porwać z pokoju na balkon (w mieszkaniu nie da się wytrzymać:( ) czyli z naprostszych rzeczy... karteczka, a właściwie zawieszka dla Synka:)

Przy okazji, czy to nie ciekawe, że dopiero dzisiaj użyłam drugiego i trzeciego w życiu guzika??? Zakupionego na Jarmarku Rękodzieła u Nulki :))) (uśmiecham się szeroko na wspomnienie tej masy pozytywnej energii, z jaką spotkałam się na tym Jarmaku:)


Cmoki dla wszystkich, nie dawajcie się upałom:)

piątek, 11 czerwca 2010

Niestety...

mimo życzeń zdrowia, nie ma poprawy, jestem wykończona dusznosciami, kaszlem, upałem... nie pokażę nic nowego, bo nie mam siły nic zrobić, ale na osłodę kilka fotek znad morza, po tej przygodzie z Bałtykiem i jej konsekwencjach, nieprędko się znów zobaczymy...


Aha, Betik, tutaj już nie tak piękna pogoda, kiedy przyjechaliśmy bylo chyba z 8 stopni... dopiero końcówka była upalna...

zachód słońca pierwszego ciepłego dnia

pierwszy zachód słońca, 4 dnia, w poprzednie słońca nie było widać przez całą dobę:(((
moi panowie z zimowych kurtkach szukaja muszelek... nie darmo przez cały tydzień czytałam do snu Franiowi "Tatuś Muminka i morze"...


Widok ze wzgórza Zielonka na Wyspie Wolin

No i jezioro Turkusowe również na tej wyspie.
Pozdrawiam wszystkich cieplutko, Lili

wtorek, 8 czerwca 2010

fotki znad morza...

jak było? ano tak:











i gdyby nie to, że wróciłam z zaostrzoną chorobą, zamiast zaleczoną, można by wyjazd uznać za bardzo udany...

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...