chyba od tego, ze pojechałam wczoraj z moimi nieocenionymi koleżankami do Heliosa, na spotkanie sląskich skraperek i zaskoczyło mnie tam deja vu:))).
Przywitała mnie
Alina Anna od której dostałam prezent urodzinowy, kompletne zaskoczenie:) Nie wiem skąd Alina wiedziała, że w łazience mam niebieskie dodatki; nie wiem skąd wiedziała,że uwielbiam maseczki, a nie mam ich gdzie przechowywać; nie wiem skąd wiedziała, że akurat tego dnia rano potłukłam ukochany kubek na szczoteczki do zębów, oczywicie niebieski...
no nie wiem, ale obdarowała mnie... masecznikiem:))) czyli półeczką na mój zestaw ratowania się przed totalną szpetotą i to do... zdekupażowania:) postanowiłam już, że motywu na niej raczej nie będzie, tylko przecierki białą farbą, co myslicie?
karteczka od Alinki:)
Następne zaskoczenie zgotowała mi
Betik wręczając następny prezent, czyli cudnej urody skrapuszko. I skąd ona wiedziała, że ja pazury brązowe bedę miała, no skąd?
Jakby tego było mało chwilę później pojawiła się
Rudlis i wręczyła mi kolejny prezencik: tym razem słodki:) moje ulubione Toffiffi w... opakowaniu z moim zdjęciem! I jeszcze tagi ze zdjęciami, to był po prostu szok!
pokażę jeszcze wręczony mi w ostani wtorek prezencik od Carrantouhill, czyli sliczną zakładkę do książek, która już mi służy:)
Kochane Dziewczyny, jestecie wielkie, dziękuję Wam za pamięć. No i co, fajnie jest się starzeć, prawda?
Na końcu chciałam pokazać dwa wisiorki, w tym jeden tytułowy pierot:) prawda, że się kojarzy?
Ale się rozpisałam, aż wstyd, gaduła ze mnie, wiem...
Całuski dla wszystkich zaglądających, komentujących i ogółem przyjaciół, dobrze, ze jestescie, no nawet bardzo dobrze:)
Bye, L.
edit: a i jeszcze zapomniałam dodać, że od Alinki dostałam pudło swietnych puzzli, których ni rusz ułożyć nie potrafię, buuu. chyba będziecie musieli przyjsć pomóc:)))