w ramach odreagowywania od nadmiaru pracy przywiozłam wczoraj od mamy maszynę do szycia... nie szyłam nigdy wcześniej, ale cierpliwie przewlekłam wszystkie nitki przez wszystkie dziurki i potem nawet jakoś poszło:) na dowód kot - pacynka do Frankowego teatrzyku... jest też świnka, ale wyjątkowa brzydula z niej, nawet jak na świnkę... więc nie pokażę...
Nadal maszyna jest dla mnie czarną magią i dłuuugo jeszcze będzie, ale powoli ją oswajam... jakieś korepetycje przydałyby się:)
Pozdrawiam wszystkich,
cmok cmok,
Lili
ps. chciałam dodać że bardzo proszę znawczynie o wytykanie błędów, bo inaczej lepsza nie będę...
1 komentarz:
e no radzisz sobie
;-)czekam na kolejne twory ;-)
Prześlij komentarz